WIERSZYKI
Ogródkowe wyboryKonkurs warzyw dziś w ogrodzie.
Wesoła czarownica
Wesoła czarownica Agnieszka, w zaczarowanej krainie mieszka, uczy się pilnie, ta nasza Aga, w szkole na co dzień z magią się wzmaga.
I chociaż z niej wiedźma jeszcze mała, chyba ze sto zaklęć już poznała i jak na czarownicę przystało, do czarowania ma różdżkę małą.
Świetnie potrafi latać na miotle, waży magiczną miksturę w kotle, z wełnianego, czarnego moteczka, wyczarowała swego koteczka.
Różdżką maluje na niebie tęczę, wypowiadając barwne zaklęcie, kiedy dotknie pałeczką rabatki, rozkwitają kolorowe kwiatki.
I jednym zaczarowanym słowem, rozgoni ciemne chmury deszczowe, ziółek nazbierała całą górę, chce wynaleźć uśmiechu miksturę.
Największym marzeniem naszej Agi - jest poznać wszystkie tajniki magii, gdy będzie już czarownicą dużą, chce pomagać biednym, chorym ludziom.
|
|
Myszka Agnieszka
Malutka myszka Agnieszka, pod wielkim dębem mieszka, - przytulne małe mieszkanko, okrągłe okienko z firanką.
I gdy zima, mróz na dworze, smacznie śpi mysz w swej norze, przykryta ciepłą kołderką, śni, że jest wielką tancerką.
W olbrzymim cyrku pracuje na linie co dzień trenuje i ćwiczy taneczne kroki, wywija salta, wyskoki.
Tańczy pod kopułą z gracją, duże brawa ma z owacją, autografy wciąż rozdaje, sława się we znaki daje.
Przemęczona, niewyspana, wstawać musi wcześnie z rana, praca, trening i wywiady. " Dość! Dłużej nie dam rady!
Życie w mieście, nie dla myszki, wolę swoje leśne ścieżki gwiazdą zostać - nigdy w życiu! Czuję lepiej się w ukryciu.
Gdy ostatni raz tańczyła, równowagę swą straciła, bardzo się upadku bała, zlana potem, z łóżka wstała.
„Słońce świeci dziś na dworze, okieneczko ja otworzę, bo na zewnątrz, piękna wiosna.” Myszka Aga jest radosna.
Szybko wdziała małe butki, wyszła mysz na spacer krótki, młoda trawka się zieleni i zawilec się już bieli.
Sasaneczki fioletowe, do słoneczka chylą głowy, niebiesiutkie płatków blaszki, rozchyliły już przylaszczki.
Zima wkońcu się skończyła, mała myszka jest szczęśliwa zimowego snu czas już minął. wkrótce spotka się z rodziną.
Przygoda Mruczka
Siedzi kotek nadąsany i języczkiem liże rany. Gonił wczoraj myszkę szarą, pędził za nią pełną parą.
Myszka dała susa w prawo a za myszką, kotek żwawo, myszka szybko, myk! W krzewiny, kotek skoczył wprost w jeżyny!
Myszka uszła kotu z życiem. A co z kotkiem? Zobaczycie… Pyszczek kotka podrapany i na uszku ma dwie rany.
Łapka nie chce przestać boleć, bo w niej utkwił z jeżyn kolec. „ Co ja teraz biedny zrobię? Przecież chodzić już nie mogę. „
Do swej pani pokuśtykał, grzecznie panią „ miau ! „ Przywitał i pokazał nóżkę chorą, pani wzięła igłę sporą…
Delikatnie i fachowo wyciągnęła. „ Daję słowo.! „ I nie płakał wcale kotek. „ Poluj Mruczku, ty na motek. „
Łakomy jeżyk
Mocno dzisiaj grzało słonko, skrył się w cieniu, pod jabłonką, mały jeżyk łakomczuszek, co miał słabość do jabłuszek,
Schrupał jedno, potem drugie. ”Właśnie takie jabłka lubię, są soczyste i pachnące, malowane letnim słońcem. „
Objedzony jeżyk drzemie a tu jabłko, bęc! Na ziemię spadło. I do niego zmierza… - przyturlało się do jeża.
„ Przyszło samo, o co chodzi ? Jeszcze jedno – nie zaszkodzi. „ Nie ma śladu po jabłuszku, szybko schował w swoim brzuszku.
Coś jeżyka boli, kłuje, to żołądek się buntuje. Słońce zaszło, dzień już minął, chciałby się w kuleczkę zwinąć.
A tu proszę, brzuszek duży, oj, łakomstwo mu nie służy. Co za dużo, to nie zdrowo, trzeba zawsze jadać z głową!
Bajka o smoku wawelskim
Pod Wawelem w smoczej jamie, mieszkał smok, ja wam nie kłamię, straszny to był łakomczuszek, ciągle jadł i rósł mu brzuszek.
Na kolację zjadł barana a już brzuszek burczał z rana, wiecznie głodne to smoczysko, pochłaniało niemal wszystko.
Próbowali go wykurzyć, ale on był bardzo duży, nie bał dzielnych się rycerzy, dla postrachu zęby szczerzył.
Strasznie ryczał, ogniem buchał i nie było wkrótce zucha, który chciałby z nim się zmierzyć, król Krak przestał w cuda wierzyć.
Smok wciąż żądał więcej danin, biedowali więc poddani. Król nabawił się depresji, myśląc jak się pozbyć bestii.
Wydał apel do narodu: "aby lud nie cierpiał głodu, szukam śmiałka odważnego, gdy pokona smoka złego,
oddam córkę swą za żonę i podzielę się swym tronem. „ Przyszedł Szewczyk raz do króla, „ mnie potrzebna owcza skóra. „
Ze skóry uszył owieczkę, wsypał: soli, pieprzu beczkę i postawił tuż przy jamie, czekał, czekał…aż smok wstanie.
Ziewnął smok, otworzył oczy, wielkie cielsko swe wytoczył a, że przez noc całą pościł, połknął owcę tą w całości.
Pali zgaga, w brzuchu piecze, z Wisły wodę bestia chłepcze, rozpaczliwie wodę pije... Przyrzekł sobie: „ póki żyję,
nie tknę więcej w życiu mięsa, najmniejszego nawet kęsa! „ jadał trawkę i owoce, z wielkiej bestii - został smoczek.
Król Szewcowi wedle słowa, pół królestwa podarował i wesele się odbyło, wszystko dobrze się skończyło.
|
|